WPHUB. Unicorn. | 28.04.2023 12:13. aktualizacja 29.04.2023 5:52. Gwiazdy na gali otwarcia Off Camera: Boczarska z Banasiukiem, Sonia Bohosiewicz, John Malkovich (ZDJĘCIA) 165. Gala
Na szczyt wyniósł go talent. Cieszy się ogromną popularnością, reżyserzy zasypują go propozycjami, współpracuje z największymi nazwiskami z branży filmowej. Nie lubi rozgłosu, jeśli nie dotyczy pracy zawodowej, ceni prywatność i ma wielki dystans do samego siebie i sukcesów, które rozmowie z Alicją Borkowską Robert Więckiewicz opowiada o pracy na planie filmu „W ciemności”, oscarowej gali oraz roli Alfreda w filmie „Wymyk”.Przyjechał Pan na zaproszenie Instytutu Kultury Polskiej, który jest organizatorem Kinoteki – Festiwalu Polskich Filmów w Londynie. W tym roku festiwal obchodzi swoje 10-lecie, z roku na rok to przedsięwzięcie cieszy się coraz większym zainteresowaniem i to nie tylko wśród polskiej publiczności. Na festiwalu zostaną pokazane dwa filmy, w którch zagrał Pan główne role: „W ciemności” Agnieszki Holland oraz „Wymyk” Grega Zglińskiego. Czy cieszy Pana ten fakt, że polskie kino jest promowane za granicą? Bardzo. To jest miłe i jednocześnie pożyteczne, ponieważ Polacy, którzy tutaj mieszkają niekoniecznie muszą jechać do Polski, żeby zobaczyć te filmy – niektórzy pewnie nie chcą, albo nie mogą, więc mają okazję te filmy zobaczyć tutaj. A z drugiej strony pewnie te filmy docierają nie tylko do polskiej publiczności, ale również do brytyjskiej. Ważne jest, żeby pokazywać polskie filmy i żeby w ogóle polska kultura tu jakoś oddziaływała nie tylko na polską społeczność, ale też na tzw. miejscowych. Cieszy nas to, że „W ciemności” („In Darkness”) będzie miało regularną dystrubucję w Wielkiej Brytanii, że ten film zafunkcjonuje tutaj na szerszą Pan tak wiarygodny w roli Sochy, że oglądając „W ciemności”, miałam wrażenie, że Pan nie grał, tylko rzeczywiście był Leopoldem Sochą. Agnieszka Holland w rozmowie ze mną powiedziała nawet, że w tym filmie przeszedł Pan samego siebie – zresztą za tę rolę pozbierał Pan wspaniałe recenzje. Jak Pan się przygotowywał do tej roli? Rzeczywiście, chyba jakoś udało mi się poczuć tego bohatera. Zawsze powtarzam, że dla mnie pierwszym i najważniejszym punktem odniesienia jest scenariusz. Ten scenariusz był napisany fantastycznie, były w nim zawarte informacje potrzebne mi do konstrukcji tej postaci. W byciu aktorem najbardziej fascynujący jest proces zamieniania tego bohatera, który jest zapisany na kartce papieru, w żywą osobę i tutaj już trzeba się postarać, żeby go ożywić. Mimo że wskazówki są napisane, to sposób realizacji tych wskazówek jest istotny. Oczywiście nauczyliśmy się języka lwowskiego, „bałaku” – to było bardzo pomocne i to był fantastyczny pomysł Agnieszki. Na początku byłem przerażony, ale później przyznałem jej rację, że to było genialne. Jak się przygotowywałem? To jest tak, że od pewnego momentu już właściwie człowiek myśli tylko tymi kategoriami – ja to nazywam „przepuszczeniem przez siebie”, trzeba poczuć co bohater myślał, jak się poruszał, jak się zachowywał. Jest to budowanie roli na poziomie pewnej fizyczności, czyli to co jest bardzo charakterystyczne dla nas wszystkich, każdy z nas ma swój rytm, w jakim funkcjonuje, a ta druga płaszczyzna jest na podstawie mentalnej, czyli jego zachowania i intelektualnej. Wiedziałem, że jest to prosty człowiek, bez żadnego wykształcenia, ma bardzo klarowne podziały, że to jest dobre, a to złe. U niego nie ma zbyt wielu odcieni szarości. On nie ma intelektualnego instrumentarium, które mu pozwala na pewnego rodzaju refleksje, na jakimś wyższym poziomie, tylko działa impulsywnie. Jak coś jest do zrobienia, to po prostu to robi, jak spotyka dziewczynkę i chłopca zgubionych w kanałach, to wie, że trzeba te dzieci odprowadzić. On reaguje bardzo instynktownie i ja też tak zacząłem kombinować jako aktor. Myślę, że to był w jakimś sensie klucz do tej postaci. Jak Pan podkreśla w wywiadach, ta rola była dla Pana trudna nie tylko ze względu na historię, którą film opowiada, dramatyczne momenty, emocjonalne sytuacje, ale również z powodu warunków w jakich film był kręcony. Czy udało się Panu odreagować tę rolę? Rzeczywiście trochę to trwało, dlatego, że w momencie kiedy kończą się zdjęcia, przestaje działać adrenalina i ten rygor planowy, gdzie codziennie wstajemy i jesteśmy przez kilkanaście godzin na planie i nie myślimy o tym jak nasz organizm reaguje, bo jesteśmy na czymś innym skupieni. Nie miałem jednak czasu na dłuższy odpoczynek, ponieważ parę miesięcy później zacząłem robić „Wymyk”. Musiałem się zebrać i wejść znowu w inną skórę, w tego Alfreda. Z jednej strony było to trudne, a z drugiej pomocne, bo dzięki temu szybciej się pozbyłem Sochy i musiałem nauczyć się Alfreda – musiałem go przyswoić i polubić. A później znowu nie miałem zbyt dużo czasu, bo musiałem pozbyć się Alfreda i wsiąść w ten samochód w filmie Koterskiego „Byby są jakieś inne” (śmiech). Na szczęście po tym filmie miałem rok przerwy, więc sobie odpocząłem. „Wymyk” jest przejmującą historią dwóch braci Alfreda i Jerzego. Obaj mają inne wyobrażenie na temat prowadzenia firmy ojca. Jerzy jest faworyzowany przez rodziców, a zwłaszcza ojca, co doprowadza do konfliktu. Ten konflikt narasta i dopiero straszny incydent, który wydarzył się w pociągu wszystko zmienia. Zastanawiał się Pan, jakby Pan postąpił w takiej sytuacji? A Pani? Ciężko mi powiedzieć, dopiero będąc w takiej sytuacji można się przekonać. Chieliśmy osiągnąć pewien efekt, a mianowicie sprowokować widza, żeby sobie zadał takie właśnie pytanie i wtedy odpowiedź już nie jest prosta. Bardzo często mamy tendencje do oceniania pewnego zachowania innych ludzi, wtedy kiedy wygodnie sobie siedzimy w fotelu i nam nic nie zagraża i oglądamy jakąś sytuację. Na początku jak czytałem ten scenariusz, pomyślałem sobie, że ja, jako Robert, pewnie bym zareagował. Jak zobaczyłem ten film, już nie byłem taki pewny. Nie wiem, trudno powiedzieć, czy bym się nie bał. Wszyscy ci ludzie, którzy tam siedzieli, zasłaniali twarze gazetą. Kiedy szli przez wagon, jedna pani położyła torebkę na wolnym miejscu, żeby nikt tam nie usiadł. Tak się właśnie zachowują ludzie, chcą być sami, nie chą nic widzieć. Chcieliśmy to pokazać i pokazać sytuację, w której ci sami ludzie, którzy nie zareagowali, nikt przecież nie pomógł, jako winnego wskazują nie bandytów, tylko Alfreda i to jest rezultacie później wszyscy wytykają go palcami, staje się pośmiewiskiem, ponieważ nie pomógł bratu w obliczu zagrożenia. Tak, ponieważ w gruncie rzeczy zachował się bardzo po ludzku, przestraszył się. Nie był herosem, bohaterem. To oczywiście ważne też jest dla niego personalnie, dlatego, że widzimy go na początku filmu, jako człowieka, który jest inny. Lubi ryzyko. Tak. Okazuje się, że całe jego życie było jakąś wydmuszką, było nieprawdziwe. Dopiero w konfrontacji z prawdziwą sytuacją, prawdziwym zagrożeniem pokazał swoje prawdziwe oblicze i później musiał to wszystko odprawcować. Pana żonę w tym filmie zagrała Gabriela Muskała, zresztą prywanie żona Grega Zglińskiego. Nie był to Wasz „pierwszy raz”. Wcześniej stworzyliście parę małżeńską w serialu „Londyńczycy”. To był trzeci raz. Jeszcze w teatrze razem zagraliśmy. Myślę, że serial „Londyńczycy” był po to, żebyśmy później zrobili tamten film. Chociaż wtedy nie było jeszcze wiadomo czy Gabrysia zagra w „Wymyku”, bo nie było aktorki do tej roli, ja już parę lat temu wiedziałem, że będę grał Alfreda. Spotkaliśmy się z Gregiem w „Londyńczykach”, żeby popracować razem przed tym filmem. Gabrysia dość późno się pojawiła, ale jak widać, jakoś sprawdza się ten układ (śmiech). Czy zdążył Pan trochę poznać Londyn pracując na planie „Londyńczyków”? Tak, zresztą to nie był mój pierwszy pobyt w Londynie, bywałem tutaj już wcześniej, chociaż od czasu „Londyńczyków” jestem tu pierwszy raz. Londyn jest świetny, lubię to miasto, jest bardzo energetyczne. Jedyna rzecz, która mi przeszkadza, to to, że tutaj Polacy rozpoznają mnie na ulicy (śmiech).I nie może Pan być incognito... No właśnie (śmiech).Jakie to uczcie móc uczestniczyć w ceremonii wręczenia Oscarów, w słynnym Kodak Theatre w Los Angeles? Trochę nudno, bo długo. Oczywiście miło tam być, tego doświadczyć, mieć to w CV, widzieć tych wszystkich ludzi, posłuchać komplementów z różnych stron. To jest jednak największe święto kina i filmu na świecie, ogląda to miliard ludzi na całym świecie. Sama ceremonia jest taka jak wszystkie, jak się tam siedzi, nie odczuwa się tego, że to jest takie ważne – powoduje to telewizja. Oni są tacy sami, tak samo wyglądają, są troszeczkę lepiej ubrani, mają więcej pieniędzy i są znani na całym świecie – taka jest różnica, subtelna, a jednocześnie Pan rozczarowany, że film „W ciemności” nie dostał Oscara? Nie byłem rozczarowany, wydaje mi się, że odnieśliśmy gigantyczny Pan rozchwytywanym aktorem, pracuje Pan z najlepszymi polskimi reżyserami. Jak się Panu udało zachować dystans do samego siebie? Ma Pan w sobie dużo pokory, a to bardzo rzadkie w dzisiejszych czasach, zwłaszcza w środowisku artystycznym, gdy osiąga się sukcesy. Myślę, że to jest chyba jedyna recepta, żeby wszystko normalnie jaki sposób Pan wypoczywa w wolnych chwilach?Dzisiaj na przykład będę czytał Polish Express (śmiech). To będzie mój wolny Borkowska Chcesz się z nami podzielić czymś, co dzieje się blisko Ciebie? Wyślij nam zdjęcie, film lub informację na: [email protected]
What is Dr. Robert Polak, MD's office address? Dr. Polak's office is located at 7740 Washington Village Dr Ste 110, Washington Township, OH 45459. You can find other locations and directions on Healthgrades.
Już od dziecka prowadziły pomiędzy sobą siostrzaną rywalizację. Ewa Wiśniewska, przyznała, że podobny mają tylko głos, poza tym są zupełnie różne. Młodsza z sióstr, Małgorzata Niemirska, była stawiana za wzór do naśladowania, jako ta grzeczniejsza. Starsza zaś była karcona za to, że była niesforna. W dorosłym życiu obie panie poróżniły kwestie prywatne. Ewa po urodzeniu córki rzuciła się w wir pracy i nie poświęcała jej dużo czasu, Małgorzata z kolei nie mogła mieć dzieci... Po latach siostry zbliżyła do siebie wspólna strata. Urszula i Tomasz Kujawski: „Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać” Małgorzata Niemirska i Ewa Wiśniewska: siostry aktorki Ewa Wiśniewska urodziła się 25 kwietnia 1942 roku w Warszawie. Małgorzata Niemirska przyszła na świat pięć lat później, 16 czerwca. Mama aktorek była z zawodu prawniczką, bardzo piękną. Mówiono, że Ewa odziedziczyła urodę po mamie, ale wcale jej nie dostrzegała. Jako dziecko była nieśmiała i nie lubiła skupiać na sobie uwagi innych. Jej mama wówczas miała nadzieję, że jest inaczej i woziła córkę na zdjęcia próbne do Łodzi, gdzie zresztą wzbudzała większe zainteresowanie niż mała Ewa. "Mama jeździła ze mną na zdjęcia próbne do Łodzi i to w zasadzie ona robiła na wszystkich szalone wrażenie, bo była piękną kobietą. A ja... tam gdzieś z boku przebywałam", opowiadała aktorka (cytat za Nieśmiałość Ewy sprawiała, że jej pierwsze występy na scenie kończyły się fiaskiem. Dziewczynka często zapominała tekstów wierszyków, aż w końcu nauczyciele przydzielali jej jak najkrótsze kwestie. W parze z chorobliwą nieśmiałością u dziewczynki szła swojego rodzaju zadziorność, przez co, jak sama się określiła, była dzieckiem trudnym do okiełznania. "Rodzice trzymali mnie na dość krótkiej smyczy (...) Już w przedszkolu pokazałam, jakim dzieciulkiem potrafię być. Postanowiono więc szybko doprowadzić mnie do pionu i posłano do szkoły rok wcześniej. Obok normalnej szkoły podstawowej, popołudniami miałam zajęcia w szkole muzycznej, a potem kontynuowałam naukę w średniej szkole muzycznej w klasie fortepianu" - opowiadała aktorka w wywiadzie dla AKPY. Małgorzata Niemirska Fot. PAP/Witold Rozmyslowicz Kiedy młodsza o pięć lat Małgorzata podrosła, bardzo szybko można było zauważyć różnice w temperamentach sióstr. Młodsza z nich była uważana za tę grzeczniejszą i ułożoną, z kolei Ewa za bardziej krnąbrną i upartą. Dzieciństwo dziewczynek było wypełnione muzyką. Od dziecka obserwowały swojego tatę — zawodowego skrzypka i same też były zachęcane do rozwijania muzycznych zainteresowań. Uczyły się grać na fortepianie, co z czasem zaczęło być dla Ewy żmudnym obowiązkiem. Lekcje ją nudziły, a mimo to wszyscy spodziewali się po niej, że zostanie sławną pianistką. Z kolei Małgorzata marzyła o zostaniu primabaleriną, ale ojciec przekonywał ją, że kariera taneczna jest krótka i niepewna. Udało mu się z sukcesem zachęcić córkę do nauki gry na fortepianie, o czym Niemirska w przyszłości będzie mówić w ten sposób: "Muzyka to pierwsze medium, które mnie pochłonęło, i to ją kocham najbardziej. Gdy przygotowuję nową rolę, dobieram dźwięki, które do niej pasują. Nasłuchuję i wczuwam się w postać. A potem tańczę, wyobrażając sobie moją bohaterkę" (cytat z wywiadu w magazynie "Pani"). Tuż po tym jak Ewa Wiśniewska skończyła 17 lat, dostała się do szkoły teatralnej. Aktorstwo było tylko jednym z wielu pomysłów, które wymyśliła dla siebie jako nastolatka, głównie dlatego, że wcześniej dwa razy stanęła przed kamerą jako statystka. Zobacz też: Byli z dwóch różnych światów, ich miłość zakończyła tragedia. Historia Agnieszki i Sławomira Petelickich Ewa Wiśniewska Fot. Henryk Rosiak / Forum "W podstawówce chciałam zostać pediatrą. Później, z racji mojej odwzajemnionej miłości do piłki siatkowej, myślałam o Akademii Wychowania Fizycznego. Miałam też pomysł, żeby studiować na Akademii Sztuk Pięknych, ale szybko mi przeszło. Maturę zdawałam jako 17-latka i rozpoczęłam studia w Akademii Teatralnej w Warszawie. Suma summarum, przestałam uczęszczać na zajęcia w średniej szkole muzycznej, o czym rodzice dowiedzieli się post factum" - powiedziała w wywiadzie dla AKPY. Świat filmu wciągnął młodszą siostrę kilka lat później, o czym również zarządził przypadek. Gdy Małgorzata uczyła się jeszcze w szkole średniej, została wybrana przez producentów serialu "Czterej pancerni i pies". Filmowcy szukali wśród uczennic warszawskich liceów kandydatki do roli radiotelegrafistki – Lidki Wiśniewskiej. „Stara historia. Miałam 16 lat, byłam jeszcze w szkole, kiedy producenci serialu wędrowali od szkoły do szkoły, szukając kandydatki do roli Lidki. A potem ta młodzieńcza przygoda zmieniła się w epopeję, trwała siedem lat. Jeździłam na plan zdjęciowy przez całe studia w PWST i jeszcze pierwszy rok grania w teatrze”, opowiadała Małgorzata Niemirska w rozmowie z Rzeczpospolitą. Czytaj też: Robert Gonera przeszedł przed laty załamanie nerwowe. Szczerze opowiada o jego skutkach Siostry-rywalki Od tego momentu rozpoczęła się cicha rywalizacja sióstr na polu zawodowym, chociaż jak się później okazało, Małgorzata wpadła w pułapkę jednej roli i oddała siostrze scenę. Rola Lidki przyniosła jej ogromną popularność, ale też zaszufladkowała, blokując tym samym szanse na różnorodne role. Przez kolejne lata odrzucała propozycje, które miały doczepić jej łatkę seksbomby. "Aż minęły czasy seksbomby i nie mogłam już grać dzierlatek, a na kobiety bardzo dojrzałe byłam za młoda. Zawsze zresztą tak było, że byłam za młoda albo za stara. Nigdy "akurat", żartowała aktorka w wywiadzie dla "Pani". Spełnienie zawodowe Małgorzata Niemirska odnalazła na deskach teatru. To właśnie tam występowała najchętniej i czuła największą satysfakcję z pracy. Z kolei Ewa Wiśniewska nie narzekała na brak wyzwań aktorskich. Zadebiutowała w "Zbrodniarzu i pannie" Janusza Nasfetera, a jako absolwentka PWST zaczęła pracę w Teatrze Ludowym. Dyrektor był pod wrażeniem jej umiejętności i powierzał jej duże role. Popularność związana z rolą na małym ekranie przyszła do niej dzięki tytułowej roli w serialu "Doktor Ewa". Zagranie tej postaci sprawiło, że Ewa Wiśniewska podbiła serca widzów. Mimo wielu propozycji filmowych i serialowych aktorka podzielała zdanie młodszej siostry: "Nigdy nie lubiłam specjalnie filmu, wolałam pracę w teatrze" - mówiła w wywiadzie dla "Gali". Zobacz też: Krzysztof Prusik wspomina zmarłego Witolda Paszta. Zawdzięcza mu nie tylko zwycięstwo w show Fot. PAP/CAF - Eugeniusz Wołoszczuk Małgorzata Niemirska i Ewa Wiśniewska: życie prywatne Życie prywatne obu sióstr poprowadziło je przez wiele wzlotów i upadków. Ewa Wiśniewska wyszła za mąż już w wieku 19 lat. Jej wybrankiem był kolega ze studiów, Robert Polak. Rok później urodziła się ich córka. "Byliśmy dziećmi, jak się pobraliśmy. Rozwiedliśmy się, gdy miałam 22 lata" - opowiadała aktorka. Rozpierała ją duma z bycia matką, ale jak przyznała w rozmowie z „Na żywo”, nie radziła sobie z macierzyństwem. "Byłam matką, taką jak ojcowie bywają, co to przyleci, poklepie po głowie, sprawdzi, czy wszystko dobrze i wylatuje do pracy. Matką na przychodne. Wiem, w Polsce być dobrą matką to znaczy rezygnować z siebie. Ale czy 20-latka z głową pełną marzeń jest gotowa na takie poświęcenie?", opowiadała (cytat za Przez stawianie aktorstwa ponad życie rodzinne, ucierpiała jej relacja z córką, którą najczęściej zajmowała się niania, a także młodsza siostra aktorki, która uwielbiała towarzystwo swojej siostrzenicy. Małgorzata Niemirska w kwestii zakładania rodziny miała inne niż Ewa podejście. Ona ponad wszystko ceniła sobie spokojne, domowe życie. Sama pragnęła mieć dziecko, ale mimo wielu starań, okazało się to dla niej niemożliwe. Małgorzata Niemirska Fot. EAST NEWS "Nie umiem żyć bez miłości. Czuję się wtedy, jakbym miała uciętą rękę albo nogę, niekompletna. Dlatego nigdy nie byłam sama" - wyznawała Niemirska, która przez 35 lat była związana z Markiem Walczewskim. Kiedy się poznali, oboje byli wtedy w związkach, dzieliło ich dziesięć lat różnicy, ale aktorka opisała, że to uczucie było jak uderzenie pioruna. Wywołali swoim romansem w środowisku niemały skandal, ale jak przyznawali później, nie umieli postąpić inaczej. Po ponad trzech dekadach zgodnego i szczęśliwego życia rozdzieliła ich choroba aktora. Drugim małżeństwem Ewy Wiśniewskiej był związek z włoskim przedsiębiorcą, ale i ten nie przetrwał próby czasu. Dopiero z aktorem Krzysztofem Kowalewskim aktorka ułożyła sobie życie. Para była ze sobą 20 lat, ale rozstali się w atmosferze skandalu. Aktor bowiem odszedł od żony dla młodszej koleżanki po fachu. Od tamtego momentu aktorka żyje w pojedynkę. Kiedy w 2009 roku zmarł ukochany mąż Małgorzaty Niemirskiej, starsza siostra towarzyszyła jej na pogrzebie. Jakiś czas później aktorki spędziły ze sobą więcej czasu podczas opieki nad umierającą mamą. Ten czas bardzo je do siebie zbliżył i od tamtej pory siostry trzymają się razem. Na jubileuszu 50-lecia pracy twórczej Ewy Wiśniewskiej, zarówno ona, jak i jej młodsza siostra, były gospodyniami wieczoru. Czytaj także: Agnieszka Włodarczyk już tak nie wygląda. Aktorka przeszła metamorfozę Fot. Tomasz Urbanek/East News Źródła: Zmarł aktor Robert Blake, znany z takich produkcji jak "Zagubiona autostrada" czy "Z zimną krwią". Amerykański gwiazdor miał 89 lat. Przykrą wiadomość przekazała w czwartek 9 marca rodzina artysty. Robert Blake zmarł w swoim domu w Los Angeles w otoczeniu najbliższej rodziny. Przyczyną śmierci aktora była choroba serca. Gdy w 2012 r. Gonera rozwiódł się z Karoliną Wolską, niespodziewanie znalazł się na dnie. Zostawił żonie mieszkanie, a sam stał się bezdomny. Sypiał wtedy w samochodzie. Mimo wielkiej popularności nie mógł znaleźć pracy, a gdy udało mu się ją zdobyć, nie miał pieniędzy, by dojechać na plan zdjęciowy. Wszystko to przypłacił problemami z alkoholem i depresją. Pomogła terapia. Od tego okropnego momentu w jego życiu minęło już kilka lat. Aktor ma się już znacznie lepiej, ale ciągle jest daleko od tego, czego by chciał. – Wiele osób kojarzy moją twarz, zna filmy, w których grałem. W powszechnym przekonaniu jestem być może popularny. Ale żyję skromnie, bywało, że biednie... – wyznaje aktor w „Twoim stylu”. – Pogodziłem się z tym, zaakceptowałem. To jest właśnie siła spokoju, o której mówiłem. Żeby się nie bać upadku, utraty statusu. Piąłem się po drabinie jak wszyscy z przekonaniem, że będę wyżej i wyżej. A przekonałem się, że niewiele trzeba, by spaść. Ja spadłem. I nie chcę się już wspinać za wszelką cenę. Wkurza mnie, że od facetów oczekuje się, by wciąż osiągali więcej i więcej. Tak się nie da. Ja mówię „stop” – mówi Gonera. Do szczęścia brakuje mu jeszcze jednego, jak podkreśla – najważniejszego – miłości. – Dziś nie liczy się dla mnie, czy mężczyzna ma przed domem ferrari, ale czy ktoś w tym domu na niego czeka, czy panują w nim spokój, miłość, zrozumienie. Niestety, ja do takiego domu nie wracam. I dziś jestem wobec tego bezsilny – powiedział smutny. DECK Robert Polak: 8729 Susanna Ln, Chesapeake Beach, MD 20732 (301) 654-5728, (443) 654-5728: Robert Polak: 104 Constitution Dr #6, Menlo Park, CA 94025: Robert Polak: 837 S Hickory St, Melbourne, FL 32901: Robert Polak: 924 Scarlet Oak Ct, Chesapeake, VA 23320: Robert Polak: 24900 Picone Ln, Bedford, OH 44146: Robert Polak: 1536 S Pierson St #121 Robert Lewandowski miał zostać oficjalnie zaprezentowany jako piłkarz Barcelony o godzinie 19 polskiego czasu, ale pierwsza uroczystość, która miała się odbyć w ośrodku katalońskiego klubu w Miami, została przełożona. Według ostatnich informacji hiszpańskich mediów ma ona nastąpić we wtorek ranu czasu amerykańskiego. Dokładna godzina nie została jeszcze nie mógł się pokazać przed dziennikarzami i kibicami w koszulce Barcelony, gdyż prawnicy obu stron nadal pracują nad ostatecznym kształtem kontraktu. Nieoficjalnie wiadomo, że będzie on podpisany na cztery lata, a Polak ma zarabiać - według różnych źródeł - od 9 do 15 milionów euro netto. Bayern wyraził zgodę na transfer w piątek, a w sobotę zostały dopięte wszystkie szczegóły dotyczące umowy pomiędzy klubami. Napastnik reprezentacji Polski musi jeszcze uzgodnić własny kontrakt, którego jednak najważniejsze kwestie zostały ustalone już kilka dni temu."Lewy" przywitał się z kibicami na razie za pośrednictwem mediów społecznościowych, pozując na plaży w bluzie z herbem Blaugrany i udzielając wypowiedzi po angielsku dla klubowych poniedziałek godzinie polskiego czasu na Twitterze pojawił się nowy film wideo z Polakiem w roli głównej, przechodzącym w Miami badania lekarskie. Wkrótce potem hiszpańskie media podały, że "Lewy" pozytywnie przeszedł badania medyczne, a w poniedziałek wieczorem poinformowały, że nową datą pierwszej prezentacji jest wtorek rano czasu amerykańskiego. Potwierdzają zarazem, że nowy napastnik będzie grał z numerem 9, który dotychczas nosił na koszulce Holender Memphis prezentacja z udziałem Lewandowskiego jest zaplanowana po powrocie Barcy z tournee po Stanach Zjednoczonych. Odbędzie się ona 7 sierpnia przed meczem Barcelony z UNAM Pumas o Puchar Gampera na Camp ofertyMateriały promocyjne partnera